Kiedyś otworzę swoje okno...
Postawię stopy na parapecie.
Wyrzucę myśli wyskoko w chmury,
A sama w dół leciutko polecę...
Kiedyś otworzę swoje okno...
Żeby zapłakać razem z deszczem.
Żeby powrzeszczeć z krzykiem wichury
I przeszyć ciało błyskawic dreszczem.
I kiedyś okno w panice wybiję.
Uderzac w nie będę swymi pięściami -
Więcej przed nikim już nic nie ukryję,
A gdy ochlone...posklejam kroplami...