Dzień dobry ! :*
Melduję się. Koniec października się zbliża wielkimi krokami. Zaraz listopad, Wszystkich Świętych,
11 też wolne i tak zleci szybko do grudnia. Czas leci zdecydowanie za szybko !
Na foto ja. 2013r. Przed ciążą. Moje kochane ciało, nie mogę się napatrzeć, a jednocześnie jeszcze
bardziej wznieca się we mnie ogień.. ogień do walki. Fakt faktem posprzedawałam już połowę
swoich ciuchów, za tę kasę kupiłam L/XL....... Ale wczoraj jak ubrałam jedną z nowych rzeczy to mało
się nie popłakałam... Wyglądam paskudnie i tak dalej być nie może. Mama rzuciła hasłem, że możemy
zacząć jeździć na siłownię razem, wieczorem na godzinę jak mały już śpi.. Powiedziałam jej że ma
szybko się dowiadywać co i jak póki jestem zdecydowana.. bo za parę dni mogę już nie chcieć, taka jestem..
zobaczymy co z tego wyjdzie. Trzymajcie kciuki by moja mama się zmobilizowała i poszukała co i jak.
Chyba w końcu mam motywację... Muszę coś zrobić w końcu bo będzie jeszcze gorzej...
Wyglądam jak stara mamuśka ze wsi, a nie chcę by tak było. Doły pod oczami, nadwaga, śmieciowe żarcie,
zero zadbania o siebie. Boże..... Jak mogłam do tego dopuścić?
Która chętna zacząć ze mną wyzwanie? W 'kupie' raźniej ;-) Ja w każdym razie nie odpuszczę,
póki co na spokojnie ale do celu.. choć cel tak daleko :O niewyobrażalnie daleko..
Udanego dnia !