Oto wczorajszy okaz delektujący się nektarem cynii. Na początku ciężko było go dogonić, ale widocznie nie mógł oprzeć się takim przysmakom. Próbowałam uchwycić moment odlotu z kwiatka, ale nic z tego...
Dzisiaj pogoda jest wietrzna i pochmurna. Trochę mnie to cieszy, bo jestem przeziębiona. Nie chcę, żeby to rozwinęło się w coś poważniejszego.
A wracając do motylka, wiecie, że, jako jedyny z europejskich, Cytrynek zimuje w opadłych liściach?
I jeszcze jedna wiadomość - wczoraj, podczas cudownego spaceru z moim Ukochanym, na ścieżce wylądował motyl Admirał! Niestety, nie miałam przy sobie aparatu. Może to ten, którego uratowałam przed śmiercią na kostce brukowej pod kołami rozpędzonego samochodu? Mam nadzieję, że to właśnie on przyleciał się przywitać :)
Zdjęcie, jak zwykle, dedykuję mojemu Ukochanemu, który wczoraj wytrwale przeglądał folder pełen motylich fotografii. Może zaszczepię w Nim moją pasję? Zobaczymy!