Bym imię miał, kiedy wschodzi słońce
Bym imię miał, aż do końca
Bym imię miał, kiedy biją dzwony
Bym imię miał, przytulony
Króciutka chwila wytchnienia. Ledwie wyczuwalne, drobniutkie ukłucie serca. Niezmożona senność, tęsknota za objęciami dwóch na m. - Miłego i Morfeusza.
Wszystko statyczne, spokojne, zestresowane.
Troszkę boli, kiedy okazuje się, że w podświadomości nadal żyjecie zasłyszanymi kłamstwami, że czas wcale Wam nie pomógł.
I znów inna, wciąż niedokończona sprawa.
nie wszystkie ptaki odleciały na tą długą zimę do ciepłych krajów
Prognozują poprawę pogody, dlaczego zatem nadal boją się powrotu?
Myślę, że choć króciutka chwila na rozmowę może stać się podstawą niezmąconego,
już wiecznego - spokoju ducha.
Byś imię miał, kiedy wschodzi słońce
Byś imię miał, aż do końca
Byś imię miał, kiedy biją dzwony
Unosił cię wiatr szalony