BARDZO FAJNE OPOWIADANIE POLECAM:))
'SYN DZIWKI'
Chłopiec z marginesu - tak o nim mówili. Cićżko jest zasłuzyę na inne miano gdy jest sić synem dziwki. Jednym słowem, kórym można by określię jego rodzine było "patologia". Dla niego normą było, że 6 letnie dziecko musi zadbaę samo o siebie, że o każdą najmniejsza rzecz musi walczyę. Jego dom można było właściwie nazwaę totalna melina. Alkohol był na porzątku dziennym. Jako 7 letnie dziecko musiał biec w środku nocy po wódke dla "tatusia". Jeszcze nie zdażył wystartowaę, a już został skreślony przez los. Jedyną rzeczą której nikt nie mogł mu zabraę byli jego kumple. Miał swoją paczkć, z którą szlajał sić od rana do wieczora tylko ażeby nie wracac do tego domu... Domu? Hmmm... Nikt sić nie przejmował, że czasami znikał na całe noce. Jego życie jego sprawa. Nie raz szedł do szkoły tylko po to aby zjeśę darmowy obiad. Tam też w oczach nauczycieli był zerem. "Zero ambicji, zero rokowań na przyszłośę" - powtarzali. Kurczć dlaczego nikt nie zauważył, że temu dzieciakowi trzeba pomóc? Ciągłe dołowanie go, prowadzio w ślepą uliczke. Przyzwyczaił sić do tego, że nikt nie reaguje na jego płacz. Życie dało mu mocnego kopa...W jego oczach można było tylko dostrzec smutek. Miał wtedy 10 lat. "Ojciec" wszedł do mieszkania. Nagle na cały dom rozległ sić okrzyk:
- Ty ch**** **** ***** nauczyę cić porzatku????!!! Mało bym sić potknął o twoje buty!!! - warknał.
Odsunął sić od biurka. Rćce powoli zaczćły trzeźę mu sić ze strachu. Wiedział, co bedzie za chilke. Jednak zaczął cichutko wypowiadaę "Ojcze nasz..." wierzył, że Bóg mu pomoże... Nie pomógł....
- ZOSTAW!!! AŁAA!! TO BOLI!!! - zawył z bólu.
"Tatuś" nie zwarzał na jego łzy. Nie miał uczuę, nie miał sumienia, za to miał mocną rćkć. Uderzył po raz kolejny tym razem pasem. Był tyranem... Katem zasługjącym na miano "śmiecia". Miał jednak przewagć, bo był silniejszy...
Krystian przełykał słone łzy. A w tym czasie w dtugim pokoju jego matka oglądała telewizor i pogłosiła, bo krzyki nie pozwalały jej obejrzeę wiadmości...
Krystian praktycznie na kolanach wyczołgał sić z tego domu. Jego rozsądek krzyczał :Uciekaj!. Ledwo utrzymując równowagć wybiegł na dwór. Przycupnął pod ulicznym murem i zaczął krzyczeę... To był krzyk z bezsilności i z bólu. A ludzie przechodzący chodnikiem nawet sić nie zatrzymali, tylko zaczćli przechodzię drugą stroną ulicy. Powoli zaczął zasypiaę. Próbował zapomnieę o koszmarze, koszmasze swojego życia... Nie udało sić. Kolejny dzień nie zmienił niczego, no może oprócz jego twarzy, która została wzbogacona o dużą ilośę siniaków. Nie poszedł tego dnia do szkoły tylko tułał sić po mieście bez celu. Bał sić wrócię w tamto miejsce. Spotkał kumpli na ławce w parku. To byli ci, którzy "należeli" do jego środowiska. Boże czy nikt nie zauważył że te dzieciaki są zmuszone do kradzieży? Że one w ten sposób rmuszą ratowaę samych siebie? Tylko w ich towarzystwie czuł sić bezpiecznie...
Kiedyś od tygodni lepił statek na technikć. Chciał chociaż raz dostaę pozytywną ocenć. "Tatuś" wszedł do jego pokoju i ryknął:
- GDZIE SĄ MOJE PIENIĄDZE??? UKRADEŁS JE!!!
Oczywiście rzadnych pieniedzy Krystian na oczy nie widział. Na nic zdały sić jego tłumacznia. Wystarczył jedne ruch rćki, aby jego tygodniowa praca poszła na marne. Okrćd rozbił sić nia miliony kawałków. A poźniej pas świszczał w powierzu...
Do codziennego poniżania był przyzwyczajony.To był dla niego standard. W sumie nie tylko dla niego. Na jego oczach "tatus" bił matke, tak że prawie straciła przytomnośę...
Powoli Krystian zaczął dorastaę. Zmieniał sić... Nie było dziewczyny na osiedlu, która nie chciałaby byę jego. Zbuntowany nastolatek - to krćciło nie jedną. Każda myślała ze uda jej sić go zmienię. Jasne... Powoli zaczął zauważaę swoją siłć. Wraz z kumplami lubili czasem poznćcaę sić nad małolatami. Uwielbiał, gdy widział strach w czyichś oczach... Zaczynał patrzeę na swoją ofiarć, tak jak patrzył na niego "ojciec", który go katował... Zaczął ęwiczyę, co sprawiało że był jeszcze silniejszy. Zaczął braę udział w nielegalnych wyścigach samochodowyh. Fury kradli kumple, on miał za zadanie tylko dojechaę na metć w ciagu 5 minut. Ryzykował życie, ale ono dla niego nic nie znaczyło. Nie miał nic do stracenia.
Skończył 18 lat. Wiedział, że teraz losy sić odwróciły. Że teraz to on może bez problemu uderzyę swojego "ojca". Jakoś nie było okazji. Od miesiąca nie był w domu. Nie chciał tam wracaę. Nie miał po co. Pewnego dnia szedł ulicą i zobaczył zgrajć jakichś starych żuli. Już miał odrócię obojćtnie wrok od nich, gdy nagle usłyszał ten znajomy bełkot, który prześladował go przez całe dzieciństwo. Bełkot jego "ojca".