"Lustro na ścianie, to znowu my, tutaj...
Przez wszystkie moje wzloty i upadki byłeś moim jedynym przyjacielem.
Powiedziałeś mi, że oni potrafią zrozumieć człowieka, którym jestem...
więc dlaczego znów gadamy do siebie?"
Dwa miesiące...
od czasu, kiedy moje serce pękło,
jakaś jego część obumarła bezpowrotnie.
Dziś tylko wspominam tę moją małą śmierć, która mnie wtedy dosięgła.
Otchłań mojej rozpaczy promieniowała przez prawie trzy tygodnie,
pochłaniając wszystko na swojej drodze.
Nadszedł taki czas, że smutek ogarnął mnie całkowicie.
Aż już nie zostało nic.
Nie mogło już być gorzej, bo ból już dokonał swojego dzieła,
nie było głębszego dna od najgłębszego...
Właśnie wtedy zaczęłam powoli żyć,
układać to wszystko od początku.
To cierpienie nauczyło mnie doceniać świat, który mnie otacza...
te wszystkie rzeczy i wartości, które do tej pory przysłaniało mi
moje zniewolenie.
Uczucie, które, zamiast budować, było niszczycielską siłą.
Dalej nią jest...
Jak to jest, że żeby coś docenić, trzeba coś stracić?
Jak się mam dziś?
Dobrze.
Czasem tylko obawa o jutro przysłania mój spokój.
Chyba jeszcze potrzebuję trochę czasu na zapomnienie i zdystansowanie się
do tego wszystkiego.
Ale nie za bardzo mam pomysł jak to zrobić w takim czasie,
kiedy wszystko wymyka mi się z rąk...
Może jutro będzie lepiej.
"... gdy wszystko, co chce niebo dać, zamieniam w ogień,
...gdy wszystko, co chce niebo dać, umyka z objęć..."
Zdjęcie z czasu, kiedy byłam jeszcze nieprawdopodobnie
szczęśliwym człowiekiem.
I tu tkwi właśnie zakłamanie mojego życia.
Ile trzeba mieć samozaparcia w sobie aby ten ból, który we mnie zalega zakryć tak szczerym uśmiechem, żeby ludzie uwierzyli,
że naprawdę jestem szczęśliwa.
Albo po prostu to cierpienie nie jest takie straszne, za jakie je uważam?
Mam skłonność do hiperbolizacji...
Takie prawo mas.
Ale jedno jest pewne -
z bólem da się żyć,
nieważne, jakie miałby on źródło - fizyczne, psychiczne, czy duchowe,
a ja jestem na to najlepszym przykładem.
Każdego dnia umieram z miłości,
ale jednak ciągle żyję...
Upór?
Nienawiść?
Siła?
Charakter?
...sama już nie wiem...