Często w nerwach wypowiadam o parę słów za dużo. Często jestem zbyt szczera. Szczerze mówię o tym co czuje, o tym co mnie boli. Ale czy nie wystarczy wtedy mnie zrozumieć? Przestać oskarżać. Denerwować się o to, że znów krzyczę. I przytulić? Przytulić najmocniej jak tylko potrafisz, bym poczuła wsparcie w tym momencie i każdym następnym? Nie narzucać mi nieodpowiedzialności za wypowiedziane słowa, tylko po prostu zrozumieć je, a w tym mnie. Tylko tyle potrzebuje. Nic więcej nie wymagam , to aż tak wiele usiąść i spróbować zrozumieć mnie? Kiedyś tak potrafiłeś a teraz? gdzie jesteś teraz? Pewnie spędzasz teraz z nią czas i ją tak wspierasz. I tak cholernie mnie to boli, ponieważ kocham Cię , starałam się być zawsze obok jak tego potrzebowałeś. W pewnym momencie przestało się nam układać i nagle ona pojawiła się obok Ciebie - Twoje nowe wsparcie. Boli mnie to bo zawsze ja chciałam Cie wspierać, chciałam robic to do końca życia. Wiem że popełniłam wiele błędów ale przecież się starałam , starałam się jak tylko mogłam. Chciałabym być inna niż jestem. Chciałabym nie niszczyć wszystkiego, a w szczególności tego, na czym mi zależy. Odnoszę wrażenie, że im bardziej się staram, tym gorsze są skutki. Jestem jak mała, głupia dziewczynka, która nie potrafi powiedzieć tego co tak na prawdę by chciała i mówi co jej ślina na język przyniesie, a potem żałuje tylko, tyle że to "potem" z reguły jest już za późno. Czy jest możliwe tak panicznie bać się oto że nigdy więcej nie zobaczy się tej drugiej osoby(?) Nie chce tego uczucia, chce się z niego wyzwolić. Ale nie potrafię.. strach jest silniejszy. Z każdym dniem boję się o to że więcej go nie zobaczę.. Może i jest to obsesja, jakieś nienormalne uczucie. Nie daje mi to spokoju. Byłeś pierwszą osobą której tak mocno zaufałam. Potrafiłeś przysłonić mi reszte świata , to właśnie przy Tobie nic innego oprócz Ciebie nie miało znaczenia, a problemy odchodziły w niepamięć. Każdego dnia staram się coś zmienić. Sprawić tak, żeby moje życie stało się wyjątkowe i pełne wspaniałych chwil i wspomnień. Recz w tym, że wstając rano nie mam odwagi by to zrobić , bo nie mam już dla kogo. Ciebie nie ma już obok.. Nie wiem czy umiem tu mówić o uczuciach, ale na pewno rozumiem jak łatwo można upaść.. Mam nadzieję że będziesz szczęsliwy, bo teraz tylko na tym mi zależy..
Boli mnie też to, że od bardzo dawna nie usłyszałam ani nie przeczytałam od nikogo zwykłego bezinteresownego " co słychać " "jak sie czujęsz? " "wszystko u cb w porządku ?"
Dlatego znów zamknełam sie w sobie, znów ograniczyłam kontakty i wyżalam sie tutaj.
Tak bardzo bym chciała dostać głupiego smsa "Jak tam?". Tak poprostu, nie kiedy sama napisze. Tak bardzo bym chciała by ktoś chodz dał mi złudzenie zainteresowania
Cięzko mi oj ciężko
Tak bardzo chciałabym wszystko naprawić, by wszystko byłó inaczej, zmienić się... Robie co w mojej mocy, wkładam w to całe swoje siły, ale co z tego ? Nikt tego nie próbuje nawet docenić. a takie niewinne " Widzisz, dajesz sobie rade, jestem dumny/dumna" Tak bardzo by mi kurwa pomogło.... Chce przestać płakac i czuć sie bezsilna. Błagam....