Wspominałam, że to miało być nowe idealne życie ?
No własnie miało być... a wyszło jak zwykle.
Znów otaczają mnie sami wykolejeńcy.
A na ich czele kto ? tak On ! Polak...
Nowa szkoła, nowa klasa - zajebiscie. Dogadałam sie z klasą, poznałąm nowych ludzi, jest supi. Aż do czasu zjebanego zakładu którego konsekwencje ciągną się do dziś... Ale o tym zaraz.
Roimy zakład która pierwsza zbajeruje jakiegoś typa ze szkoły ? No spoko, ale wiesz, że ja wygram. Dobra, to może dajemy sobie miesiąc ? No problemo, w miesiąc to ci moge zbajerować pięciu.
NO I SIE KURWA ZACZEŁOOOO
W równoległej klasie jest typ który na oko, myśli, że jest pro elo uber, każda jego. Dobra cel wybrany. Nie szło najlepiej ba, nawet myślałam żeby zmienić cel, ale coś mnie zaintrygowała. Zapewne moja wewnętrzna umiejętność wpierdalania sie w kłopoty, znów zadziałałą bez zarzutów. Zakochałam się ( nawet nie wiecie jak ciężko mi po tym wszystkim to napisać :O ) Początek jak w bajce. No w sumie nie dokońca. Bo po tygodniu tego zajebistego "wyśnionego" związku coś próbowało mi powiedzieć "ej stara spierdalaj" ale ja jakto ja pomimo, że wszycy mi mówili " daj spokój on nie jest ciebie wart", "bedziesz przez niego płakać", "Nie znasz go", musiałam być uparta jak ten jebany osioł i postawić na swoim. Ale wracajac do rzeczy. Już po tygodniu wydażyło się coś co zapamiętam do końca życia i czysto teoretycznie tak powinno być, ale wolała bym dostać jakiejś amnezji i tego NIE pamiętać. Tym czymś był "ten romantyczny pierwszy raz". Nadal sie waham czy to napisac. Nie wiele rzeczy siedzi we mnie tak głeboko i nie powoduje uczucia którego nie potrafie opisać. To takie powiązanie strachu, głupoty, obrzydzenia, zarzenowania i nie wiem czego jeszcze...
Poszliśmy na spacer, żadna nowość, dzień jak co dzień. Usiedliśmy sobie na takiej usypanej z piasku górce na żwirowni. Górka jak górka tylko że z takim jakby dołkiem (?) w każdym razie jak sie na nią weszło to można było sie tak skampić, że nic z zewnatrz nie byłó widać. Siedzimy, gadamy i takie tam sranie w banie aż padło magiczne zdanie " Wiesz, że Zasada z Dejną już pare razy sie ruchali? " No zajebiście, ta informacja zmieniła moje życie... a Chuj mnie to obchodzi ? No ale padło kolejne równie magioczne i romantyczne zdanie " Ty my nie możemy być gorsi nie ? jesteśmy już tydzień i nic a oni już kilka razy" No jakoś sie nie czuje gorsza będąc dziewicą ( ale mi to dziwnie brzmi teraz ) ale mój romeło ode siedmiu boleści ciagnie temat dalej " No weź, nie ma sie czego bać to jest fajne przecież jak oni to robią to my tez możemy " Nie kurwa nie możemy. I tu zaskoczenie bo romeło zmienił charakter wypowiadanych przez siebie magicznych zdań a wyglądałó to mniej wiecej tak : " Ej no kochasz mnie czy nie ? Nie chcesz ze mną tego robić a to jest normalne w związkach, wiec jak nie chcesz tego ze mną robić to chyba mnie nie kochasz" no i kurwa ja głupi debil zareagowałam taj jak oczekiwał bym zareagowała na jego manipulacyjno-Szantażowe zagrywki. Tutaj oszczędzę sobie szczegółów... Powiem tylko tyle, własnie zechciało mi się rzygać, przypadek ? nie sądze. Jedyne co moge powiedzieć o moim "cudownym pierwszym razie" to długa wiązanka przkleństw przeplatana słowami takimi jak : Zażenowanie, Ból, Odraza, Skrępowanie, Strach, Łzy i chuj wie jeszcze co, ale te klimaty. Wita rozumita. Co jest w tym wszystkim najlepsze ? Pan Romeło wiedział o wydarzeniach z moich pierwszych zamieszczonych tu smutów. I co ? Generalnie super " jebany skurwysyn, zabije go" " nighdy nie dam cie już skrzywdzić" Ta ? Chuja... Nie wiem czy to nie było gorsze niż tamta. Z tamtego nie wiele pamiętam tak naprawde i już to jakoś przetrawiłam, a to ? To kurwa pamiętam zajebiście, co do jebanej sekundy. Ale dość o tym bo to to była tylko delikatna sugestja od życia, że wjebałam sie w gówno, Ale co tam ja se w tym szambie jeszcze popływam. Pierwsze pół roku w sumie nawet uszło, myślałam,że jestem szczęśliwa itp itd. Ale mi po jakimś czasie znudziło się codzienne dawanie dupy i opierdalanie gały. Zaczełam się buntować. Ale romeło znalazł wyjście z tej jakże niekomfortowej dla niego sytuacji a mianowicie zaczął się nademną emocjonalnie znencać. Bez kitu znancać, każdy dzień kończył się potopem, mogła bym se swoimi łzami zalać basen olimpijski i sie w nim utopić. No nie ważne. Teksty typu "ty mnie już nie kochasz" " tobie już nie zależy" to tam chuj. Póżniej zaczeło się " aha, nie chcesz ? w chuju mnie masz ? " "co znowu nie ? ide do domu nie chce mi sie tu siedzieć" " no dawaj wczoraj nie było chcesz mi znowu zjebać chumor ?" No i to już przestało być sympatyczne... Przyszły wakacje <3 oczywiście w tamtych kwestiach nic sie nie zmieniło, ale za to zaczeły się codzienne kłótnie i znów znencanie się codzienne teksty "chyba musimy zerwać" " ja nie wiem czy chce z tobą być" "Już mi sie opdechciewa tego związku" A ja klapki na oczach, zaślepiona wielką "miłością" nie chciałam bym mój romeło mnie opuszczał wieczaczełam słuchać sie jak piesek. Nie moge iść na konie ? dobrze prosze pana. Nie moge iść do pracy? Nie ma problemu prosze pana. "Obierz sie tak, żeby zasada ( czy też kto kolwiek inny miał sie z nami spotkać, chodz w stosunku do Dominika musiałam sie postarać szczególnie) zazdroscił mi że rucham taką laske" tak panie oczywiście. ( swoją drogą zajebisty komplement, może nie doceniałam jego szekspirowskiej twarzy ? ) Przyszedł piekny dzień a w zasadzie wieczór, piwo u bulwy. Wszystko fajnie, siedzimy, oglądamy telewizje. Nic specjalnego nie ? No kufa nie bałdzo. Delikatna sugestia ze strony romeło wyglądająca tak : " ide Cie na góre wyruchać niech wiedzą że my to robimy a oni nie, i nie próbuj odmawiać" No i jak ten zbity zastraszony szczeniak, tradycyjnie słuchałam sie komend. Fakt iż musiałam udawać " jaki to cudowny stosunek przed chwilą przeżyłam' pomimo, że przez kolejne kilka tygodni nie mogłam spojrzeć w oczy ani Dominikowi ani Kubie.
Silalala, sylwester. Każdy zajęty sobą, bulwa leży z oliwią na kanapie, polak z Dominikiem poszli na orlen przy akompaniamęcie Rasty. A ja zamknełam sie w swoim pokoju, zwinełam w kłębek i topiąc sie we własnych łzach pierwszy raz pomyślałam " a jakby sobvie tak podciąć żyły ? " Tak, rocznikowo miałąm 16 lat ( w sumie 15 bo było przed północą, ale chuj tam) pomyślałam o samobójstwie :) Nagle wbił do pokoju Dominik. Ja cała happy, że przyszedł ( w końcu ciągnie mnie do niego już od jakiegoś czasu) marze o tym by mnie przytuylił na pocieszenie, ale sie przeliczyłam. No cóż, trzeba na szybko coś wymyślić bo jak Polak sie dowie to mnie łańcuchem uziemi w piwnicy. Pościemniałam, że będąc z Polakiem kogoś tam pocałowałam będąc pijana i mam wyrzuty sumienia. Dobra udało się. Ale Ja przez reszte sylwestra myślałam tylko o Dominiku "ale on sie wyrzeźbił na tej siłce""Ale on jest przystojny""mmm ale bym sie w niego wtuliła, a może nawet więcej ?" Wtedy postanowiłam sobie : UWALNIAM SIE OD TEGO GENETYCZNEGO NIEDOJEBA. Co nie byłó łatwe, ale koniec końców przy ogromnej pomocy Dominika udało się. Oczywiście nie odbyło się bez chorych akcji łącznie z przemocą fizyczną, ale jebać to. Ja zawsze wychodziłam z załóżenia, że morda nie szklanka. Może napisze tu o tym jak po raz drugi zjebałam sobie życie przez niego, ale to kiedy indziej.
Generalnie pajac nie dajemi żyć do dzisiaj, ja sie go nadal boje i brzydze. Dziś sie o tym przekonała, po tym jak "przypadkiem" sie spotkaliśmy i zapaliliśmy. Teksty typu "Weź bo za takie gadanie cie wyrucham" "nigdy nie nażekałaś" "jak bym chciał to i tak bym cie wyruchał"
To koniec tej pięknej historii na dziś, ide rzygać.