Tak, mam problem...
Z B. wiecie, jaka była sytuacja.
To ten, co siedzi w Anglii no i super, pod koniec marca przyjezdza, w maju po maturze, ja mam do niego pojechac.
Złożył mi cudowne zyczenia na urodziny.
A później przestał się odzywać.
Ja poznałam M. no i spotkałam się z nim kilka razy.
Zaiskrzyło, ale nie przestalam kochac B.
Wczoraj sie przespalam z M.
Widze, ze mu na mnie bardzo zalezy, ze sie juz wkrecil.
Jego rodzice mnie uwielbiaja.
No, a dzisiaj B. zadzwonil.
Przeprosil mnie, ze sie nie odzywal przez ta chwile, ale sie przeprowadza.
Specjalnie, ze względu na mnie i na to, ze mam do niego przyjechac w maju sie przeprowadzil.
Wczesniej mieszkal w domu z wspollokatorami.
Teraz kupil sobie domek i bedzie mieszkac sam.
Za niedlugo przyjezdza.
A ja nie wiem co mam zrobic.
Zawaliłam, że przespalam sie z M.
Chcialam to jakos pociagnac, zeby on sie nie wkrecal, a tu takie cos wyszlo.
Kocham B. i juz nie wiem.
Nie chce nikogo ranic.
Chce mi sie plakac.
Jest potwornie,
Jest jeden plus-nie myśle w ogole o jedzeniu dzieki temu...