"
Dziś, gdy szliśmy brzegiem jeziora, mężczyzna, który mi towarzyszył malarz żyjący na antypodach mojego świata wrzucił do wody mały kamyk. Tam gdzie wpadł kamyk, na wodzie pojawiły się kręgi, które dotarły do przepływającej obok kaczki. Nie spłoszyła się, tylko zakołysała radośnie na tej nieoczekiwanej fali.
Parę godzin wcześniej weszłam do kawiarni, usłyszałam czyjś głos i to było tak, jakby Bóg wrzucił tam kamyk. Fale energii dotarły do mnie i do mężczyzny, który malował w kącie jakiś portret. On wyczuł wibracje i ja je wyczułam. Co dalej?
Malarz wie, kiedy znajduje odpowiedni model. Muzyk wie, kiedy jego instrument jest nastrojony. A ja mam świadomość, że pewnych zdań w tym pamiętniku nie napisałam ja, lecz kobieta pełna światła, którą jestem, ale której nie godzę się w sobie uznać.
Mogę przy tym twardo obstawać. Ale mogę również, jak ta kaczka, zabawić się i cieszyć falą, która nagle pomarszczyła taflę jeziora.
Ten kamień ma swoją nazwę: namiętność. Może to piękno spotkania dwojga ludzi, miłość od pierwszego wejrzenia, ale nie tylko także emocje, jakie wzbudza to, co nieoczekiwane, robienie czegoś z entuzjazmem, wiara, że uda się spełnić marzenia. Namiętność wysyła sygnały, jak mam pokierować swoim życiem, i muszę nauczyć się te sygnały rozszyfrowywać.
Wolałabym wierzyć, że jestem zakochana w kimś, kogo nie znam i kogo nie uwzględniałam w moich planach. W ciągu ostatnich miesięcy za wszelką cenę usiłowałam panować nad sobą, wzbraniałam się przed miłością. Odniosło to przeciwny skutek: podbił moje serce pierwszy mężczyzna, który spojrzał na mnie inaczej.
Na szczęście nie poprosiłam go o numer telefonu, nie wiem, gdzie mieszka, mogę go stracić, nie czując się winna, że przepuściłam okazję.
A nawet jeśli tak jest, jeśli już go straciłam, zyskałam jeden dzień szczęścia. Świat jest, jaki jest, i każdy dzień szczęścia graniczy niemal z cudem.
"
szczesliwa Bardzoooooooo ... dziekuje Ci kochanie za chwile i slowa jakie mi dajesz :* Ti amo :* !!