Mamy w domu małą złośnice. Słowa:nie, nie wolno - są włącznikiem na płacz.
Ula wybrzydza jedzeniem, w dalszym ciągu wyrzuca wszystko z szafek, co posprzątam to znowu bałagan, już czasami nie mam siły. Zapisaliśmy się już na nauki przedmałżeńskie, chociaż tyle że z tym nie było problemu.
Nie mam czasu ostatnio, żeby tu wejść czasami w telefonie tylko sprawdzę co słychać.
Oderwałam się teraz od sprzątania i za chwilę do niego powracam.