Tak się zastanawiam... Po co podążamy za schematami? Dlaczego dążymy do "ideałów" kreowanych przez wielkich tego świata? Czy naprawdę jesteśmy aż tak głupi, że wierzymy we wszystko co nam się powie? Przecież to nie ma sensu. Czy nie lepiej znaleźć własną drogę i iść nią aż do samego końca? Być sobą, spełniać swoje marzenia, a nie czyjeś... Przecież to jest nasze życie i to my decydujemy, co chcemy z nim zrobić. Po co iść za "ideałem", a na starość stwierdzić, że nie zrobiło się w życiu nic nadzwyczajnego? Nie lepiej mówić co się uważa, być odważnym, przestać bać się tego, co inni pomyślą? Ubierać się, jak nam się chce, słuchać muzyki, która nam się podoba? Może warto przestać czekać na piątek, na weekend, na wakacje? Może wreszcie nadszedł czas, żeby zacząć podejmować ryzyko, żeby żyć tu i teraz? I może lepiej nie czekać, aż szczęście do nas przyjdzie tylko samemu po nie sięgnąć?