Stając przed lustrem czasem zastanawiam się
Co jest oszustwem, a co nie
Czy po drugiej stronie jestem jeszcze ja
Czy tylko odbicie mętne w tafli szkła.
Chodź pokażę Ci jak tu cień, smak ma nocy pocałunku,
gorący jak magma i gorzki jak dna trunku.
Proszę, rozbij tą szybę, abym mógł Ciebie ujrzeć,
chyba już świta, pytaj i tak dzisiaj nie usnę.
Wiem, że też to pamiętasz i tylko nie chcesz widzieć,
idąc nie chcesz przestać, ślepiony przez życie.
Chodź zaśpiewamy dziś tak głośno jak tylko można,
gubiąc samotność i niech będzie zazdrosna.
Oni pokazali jak mam żyć, ja chyba nie chcę tak,
Show me the way to the next whisky bar...
oh, don't ask why... oh, don't ask why...
Nie chcę patrzeć już na krwawy księżyc bez bieli,
blady zenit i kurz naszych pragnień i celi.
Dzisiaj noc, a gwiazdy jakoś tak złowieszczo milczą
Chciałbym wyjść na zewnątrz, ale nie wiem jak mam wyjść stąd