Byla po prostu…
mlodziutka istotka
o duzych niebieskich oczach…
Lubila sie smiac
Spotykac ze znajomymi
wierzyla w ludzi i w ich dobro
Kochala swiat takim jakim byl
Akceptowala jego plusy i minusy
Doszukiwala sie we wszystkich
Dobra i ciepla
dorosla…
ktos ja zawiódl…
skrzywdzil…
zniszczyl jej uczucia…
zdeptal serce…
zabil jej dusze…
przestala sie usmiechac
spotykac ze znajomymi
wierzyc w ludzi…
w ich dobro
nienawidzila swiata
we wszystkich doszukiwala sie podstepu…
nie ufala nikomu
zamknela sie w sobie
…straszliwy ból istnienia…
plakala…
lzy byly ukojeniem…
zbudowala swój maly swiat
odgrodzila sie od wszystkiego
bezpiecznym murem dystansu
przestala ufac…
moze chciala
ale juz nie potrafila
i jak na zlosc
za kazdym razem
gdy w jej smutnych teraz juz szarych oczach
pojawial sie plomyk nadziei
ktos brutalnie go gasil
zadajac kolejna rane jej sercu
nie plakala
nie miala sily…
moze zabraklo lez…
-----------------------------------------------------------------
Jest jeszcze dalsza czesc tego wiersza .. ale jej nie wstawie jak narazie. Wstawie ja wtedy kiedy poczuje ze ktos jeszcze potrafi sprawic ze na mojej twarzy pojawi sie usmiech .. ten prawdziwy szczery z milosci .. ;> Wiersz idealnie ukazuje uczucia .. moje uczucia .. chce zaufac ale boje sie ..
Wekend ..