zabawa, boże jak śmiesznie.
codzienność, ile można o niej pisać? Najwidoczniej w nieskończoność, a kiedy o niej mówie temet się wyczerpuje. Ironia? Nie sądze. Wydaje się, że słowa pisane są wiecej warte od tych, które wypowiadamy, jednak te które śpiewamy są równie ważne jak te pisane, bo napisane możemy przecież przeczytać. Ważne, żeby się nie pogubić, życie w takim kraju jak nasz doprowadza do schizofrenii. Nie do zmienienia, nie do wyleczenia. Co takiego jest w sztuce, że jest wyrazem wszystkiego? Tyle tych gównianych emocji. Mam tego dość i idę w desperacji po ten cholerny wenflon, a przecież panicznie boję sie igieł i temu podobnych. Przekuwam skórę. Raz. Drugi. Trzeci. Boli przecież, i co z tego. Walić to i krew którą pobrudziłam książkę. Przecież złoto sterczące z ręki tak szpanersko wygłada, a co mi tam i tak wszyscy wiedzą, że mam nie pokolei w głowie. Tylko później masz 1,5mm dziury w skórze. Dużo, o wiele za dużo. Żółte siniaki, i czerwono-czarne kropki, zdrętwiałe palce i dreszcze. Tyle wygrać. Lubię to i naprawdę gdzieś mam wszystko co inni o tym myślą i mówią. Wasze krzywe miny mnie nie zrażą. Idź dalej, tu nie ma tego czego szukasz, lol.
'Idea odnalezienia istoty wszechrzeczy w obłędzie i szaleństwie poprzez zaprzedanie resztek człowieczeństwa to forma zła pierwotnego wykraczająca daleko ponad mój sposób pojmowania rzeczywistości...'
Sabaton, Coma, całą noc, tak bardzo kocham.