Z wczorajszego studniówkowego poloneza. Dobrze, że mama uzbroiła się w aparat i robiła zdjęcia - nie będę musiała na nie czekać przez miesiąc. :>
Kurde, było fajnie jak nie wiem. Bolą mnie stopy i palce, polonez wyszedł prawie idealnie, towarzystwo super, kaca nie mam, a do domu wróciłam o 7:00 rano. Przy okazji wytańczłam się za wsze czasy, bo gdy tylko Paweł był w pobliżu to go wyciągałam na parkiet. Tak w sumie to mi go trochę szkoda, bo pod koniec już umierał, a znów odmówić nie wypada. Więc tańczył. :D Tak więc generalnie jestem zdania, że studniówki są zajebiste.
Tak apropo - pierwszy raz zdarzyło mi się pójść na imprezę w lokach!