Takie tam, z 'sesyjki', gdzieś sprzed 2 tygodni.
Byłam sobie wczoraj na 'Upupionych' Metafory (wreszcie, bo miałam pójść na Szkołę Morderców i nie wiem, dlaczego nie byłam, a zawsze chciałam zobaczyć jakiś ich spektakl). I.. podobało mi się. Czasami niemalże płakałam ze śmiechu, czasami to było tak psychiczne, że przechodziły mnie ciary. Generalnie oceniam tak na 5-tkę. Ze strony gry aktorskiej - prima, bardzo wysoki poziom. Scenografia statyczna też świetna, odpowiednia. Denerwowała mnie jedynie dynamiczna, czyli zmiany pomiędzy scenami. Scen było około 20, a pomiędzy każdą sceną były zgaszane i zaświecane światła. Ja bym zrobiła to inaczej: po prostu jedni wychodzą, drudzy wbiegają. Ale nie przesadzajmy, najgorzej nie było, ale rewelacji też nie, dlatego ocena spadła o 1. Ogólnie bardzo spoko.
A gdy oglądałam Upupionych - przypomniał mi się spektakt 'Smok siedzi w kuchni' teatru Potem, gdy wystawiali go w TDKu gdzieś na wiosnę.. I znów mi się zastęskniło za warsztatami. :<