dzis o 18stej 30 umowilam sie z Arnoldem, mielismy isc do niego ogladac film... godzine do niego szlismy... wogole, to jest bardzo dziwnie... widzialam Antonio, i pierscionek na rece Arnolta wygladal jak ten ktory dostalam od mojego ex chlopaka Dawida, i wyrzucilam go kiedys przed szkola... tak samo sie krecill.. musze go jeszcze obkukac.. poszlismy do niego, obczailismy troche horroru, i troche komedii... :) ogolnie to bylo fajnie, to strasznie mily i kochany chlopak... ale ja chyba nic od niego nie chce... przy jego znajomych nie poswiecal mi wystarczajaco duzo uwagi, no i rzucil: zadzwonie jutro.
awa... ;) wogole to ten chinczyk ShuangLong se odnalazl :) mieszka teraz w Stuttgarcie... no ae wpadl na troche do Rottweil i jutro chce do mnie wpasc, chcial isc do kina, ale w takiej sytuacji co mam w domu, nie mam ochoty :)
mama ze szpitala tak szybko nie wyjdzie... ma grype a do tego ciaza... , Sonu sie zamatwia... a meskie lzy mnie brzydza...
nawet jak ma na mnie krzyczec, lepiej jak jest w domu, bo bez tego jest kiepko :) bez niej...
<Kocham
chociaz nie jest nudno.. duzo sie dzieje.. teraz poprosze o troche pozytywu.