kolczasta i czerwona, róża miłości zwiędła
pachnie, lecz prześmierdła, z czasem zbledła
wyrasta ponownie, gdy serce je podlewa
róża dojrzewa, szczytuje na wysokość drzewa
Cisza, lecz głośno, słychać w trawie dzikie koty
Kolejowa, bramka, na której pozostawiam dotyk
to miasto i ulica jak narkotyk, myślę, spacer
na rynek do parku, tylko ciemność i sam facet
kieszenie i ręce związane podświadomie
widzę gościa na balkonie, jest papieros, obok płomień
robię kroki, cała na przód, tylko dłonie swe ukrywam
prawie zakręt zabłocony, gdzie dostrzegam emeryta
łąka jakbym wylał wrzątek, wszędzie para i porządek
rzekę słychać, lecz daleko, dźwięki pływających fląder
kolejne kroki w prawo, lasek, świeczki i duszyczka
tajemniczy człowiek , anioły grają mu na skrzypcach