2 lata...

Dzisiaj mijaja 2 lata...


A my dalej sie nie potrafimy ogarnac
Czemu zamiast do dobrych
Do zlych uczuc staramy sie garnac
I choc moze kazde drugiego z osobna
To ta milosc do pierwotnej wcale nie podobna

Kto mi powie jak mam Ciebie zrozumiec
A chce bys stala ciagle przy mym boku
Jak drzewo co chce o brzasku zaledwie poszumiec
Liscmi swemi i usnac po zmroku

Tyle to czasu tyle to chwil
Co wypowiedziane szeptem slowa
Ile to jeszcze nieprzemiezonych mil
Niech nigdy nie milknie moja mowa

Kojacy dotyk uklon kochankow
Zamienil je topor nikczemnej wojny
Tak brak mi przy Tobie naszych porankow
Kiedys odpoczniesz o to jestem spokojny

Zbyt wiele zlego juz sie wydarzylo
Czas prosze ja o wybaczenie
Chce aby to wszystko sie odmienilo
Znow poczuc Twoje czule spojzenie

Moze mnie kiedys moj swiat zrozumie
A wiedz ze tys mi calym tym swiatem
Czemu rozmawiac ze mna nie umie
Nie jestem wrogiem ani tez katem