Jeziorsko trip

Kolejna fotka z wyjazdu nad Jeziorsko :D :D :D Tym razem przedstawiam auta, którymi zajechaliśmy na wyjazd :D :D :D Na pierwszym planie Sej Jeża ( a raczej jego mamy :p ) a na drugim planie mój Pasek ( a raczej mojego taty :p ) Co do wyjazdu :D Najpierw pojechałem po moje kochanie :* :* :* Ajj... :* :* :* Ustawiliśmy się z Jeżem na 8.30 owego sobotniego poranku :D :D :D Miał czekać na nas Jezu, Evcia i Filip... niestety Filip... nie będę wnikał, co się z nim stało, bo nie wiem i tyle... po prostu wsiąkł :p :p :p Wyjechaliśmy gdzieś o 8:40 Pojechaliśmy poło Galerki (Sienkiewicza) i ku zdziwieniu wszystkich Piłsudskiego była zamknięta :O :O :O No nic... jedziemy do Włókniarzy, a następnie Aleksandrowską do Aleksandrowa Łódzkiego. Jeżu oczywiście nie patrzył na znaki drogowe i nie zauważył, że droga jest zamknięta i był zakaz wjazdu :P No i oczywiście go kląłem za to :p :p :p Dobra... jakoś ominęliśmy budowę i dojechaliśmy do Poddębic... Dalej GPS nas wyprowadził na jakąś wieś, bo niby tamtędy była krótsza droga, ale ja tam nie wierze :p :p :p Jeżu chciał sprawdzić moje auto w trudnym terenie :p :p :p Spisał się :p :p :p Następnie jeździliśmy przez pola, lasy i jakieś górki aż w końcu trafiliśmy nad piękną tamę :D :D :D Zajechaliśmy na jakąś 10 , bo Jeżu na trasie musiał się zatrzymał zrobić zakupy ( a podobno miał zrobić zakupy w piątek :p ) :p :p :p Niestety tylko ja widziałem jej piękno, bo reszta widziała piękno baru stojącego na tamie :p :p :p Tylko się slinili na widok hamburgerów :p :p :p Później sobie pojechaliśmy na "Rafe" i tam się rozbiliśmy...znaczy się rozpakowaliśmy się :p :p :p Najpierw zatrzymaliśmy się trochę dalej, ale zdecydowaliśmy się zmienić miejsce i zaparkować w cieniu między drzewkami :) :) :) Oczywiście wszyscy rzuciliśmy się do wody, a raczej na wodę. Niestety była dość zimna, bo w okolicach 10.30 to nie było się czego dziwić :p :p :p Malina mnie przycisła i wymusiła na mnie sesje zdjęciową :D :D :D Więc wszyscy wskoczyliśmy po kolanka do wody i porobiliśmy fotki...oczywiście mi się rozładowała bateria już po pierwszym zdjęciu i tylko widziałem w oczach mojego słoneczka jak chcę mnie dosłownie rozszarpać :/ :/ :/ Na szczęście miałem drugi komplet akumulatorów :D :D :D To mnie ocaliło :D :D :D Trochę porobiliśmy fotek... w sumie ja i moje kochanie zrobiliśmy łącznie ze 170 zdjęć :p :p :p W między czasie się popluskaliśmy wodą :D :D :D Ajj... wszyscy byli mokrzy i dziewczynki dzięki temu się rozebrały :p :p :p Później razem z Jeżem zrobiliśmy sobie wycieczkę po jeziorze i już byliśmy bardzo blisko wyspa, która byłą dość blisko brzegu, ale ja spanikowałem, bo był już za duży prąd i coś mi wpłynęło w spodnie... jakaś kijanka czy tak mała rybka :p :p :p Później wszyscy momentalnie zgłodnieli... więc... zrobiliśmy sobie grilla :D :D :D Jeżu rozpalił grilla, a ja zaopiekowałem się mięsiwem :D :D :D Oczywiście wszyscy chwalili moją kiełbaskę :D :D :D Wszystkim smakowała - Jeżu jeśli powiesz, że Ci nie smakowała, to Cię piii piii piii piii No... wiesz o co kaman :p :p :p Później po obiadku wszyscy rozłożyliśmy się na kocykach i obgadywaliśmy różne sprawy oraz i oczywiście wariowaliśmy :D :D :D Tia... Evcia nagle się zachciało jeździć autem Jeża, a raczej nauczyć się jeździć więc ją poparłem za, co mi się niestety dostało, ale to szczegół :D :D :D Niestety miała problem z ruszeniem, ale za którymś razem jej się udało :D :D :D Kurcze... nie pamiętam co my tam jeszcze robiliśmy, ale na pewno pamiętam mój i mojego kotka spacer po brzegu Jeziorska :) :) :) Wróciliśmy ze spacerku po czym Jeżu i Evcia nam oznajmili, że wracają - Evcia musiał wracać do Łodzi na 16 bo jechała na 18`stke kuzyna, ale tak na prawdę chyba zajechała do domu na jakąś 17 albo i później, bo Jeżu... zabłądził :p :p :p Zamiast jechać przez Poddębice, to pojechał przez Pabianice :p :p :p Ja i mój skarbek wracaliśmy trochę później. W Rossoszycy okazało się, że zgasły mi wszystkie światła :/ :/ :/ Jakiś głupi przekaźnik nawalił, ale jakoś go rozebrałem i naprawiłem :D :D :D Zanim ruszyliśmy zauważyłem kałuże pod moim autem i się zestrachałem, bo myślałem, że mi paliwo wycieka z baku albo jakiś inny płyn ustrojowy :/ :/ :/ Po sprawdzeniu wszystkiego i spróbowaniu okazało się że, to woda (wcześniej padało w Rossoszycy i było kilka kałuż - na szczęście) Po drodze Malina wysłała eska tacie, że się spóźni przez te problemy ze światłami, ale niestety wysłała na drugi numer swojego taty, którego nie miał przy dobie przez, co dostała niewielki ochrzan za to, że nie zadzwoniła i nie powie działa, że się spóźni :/ :/ :/ Na szczęścię spóźniliśmy się tylko pół godzinki i nasze spóźnienie rozeszło się po kościach mój kwiatuszek nie miała żadnej awanturki (według mnie nie powinna mieć żadnej, bo przecież napisała, że się spóźnimy, a to że jej tata zapomniał drugiego fona, to już nie nasza wina) Myślę że, to tyle z naszego wyjazdu... znając życie, to Malina również