[Eminem]
Czasem wolałbym wszystko olać, nadal mogę to zrobić
Dlaczego wciąż podejmuję walkę, czemu wciąż piszę teksty?
Czasem jest mi wystarczająco ciężko radzić sobie z rzeczywistością
Wtedy chcę tylko wskoczyć na scenę i rozwalić mikrofony
Chcę pokazać tym ludziom, na co mnie stać
Lecz jestem biały& Czasem po prostu nienawidzę życia
Coś tu nie gra, rozwalam światła
Bo przeraża mnie występ przed publiką, nie potrafię wydusić z siebie słowa:
La la la la la& to nie moja wina
A później upadam, moje wnętrzności pełzną
Wyciszam się, zamykam się w sobie
Nie potrafię tak żyć, moje człowieczeństwo
zostało wystawione na pokaz, jestem rozdarty w sobie
Muszę wysiąść z autobusu, splunąć
Stary, pieprzyć to, ej, wracam, kurwa, na chatę
Świat spoczywa na moich barkach, wracam na 8. Milę
[Refren]
Jestem człowiekiem, obmyślę nowy plan
Czas, abym powstał, przemierzył nowe lądy
Czas, abym na serio wziął sprawy w swoje ręce
Wybierając takie życie, nigdy więcej nie spojrzę za siebie
(8. Mila) Odchodzę, wiem, dokąd podążam
Przepraszam, mamo, jestem dorosły, muszę podróżować samotnie
Idąc za śladami stóp, wytyczam własną i jedyną ścieżkę,
Po której mogę uciec z tej drogi, zwanej 8. Milą
[Eminem]
Chodzę po torach kolejowych, staram się odzyskać
ducha, którego kiedyś utraciłem; Jednak wracam do tego samego gówna
Do tej samej fabryki, w tych samych spodniach
Staram się dogonić rap, muszę wyrwać się stąd jak najszybciej
Obmyślić nowy plan, mamcia ma nowego faceta
Biedna siostrzyczka, ona nic nie rozumie
Siedzi przed telewizorem, wciska nos w poduszkę
Maluje coś dopóki kredka się nie kończy
Koloruje swojego starszego brata i matkę
Ale nigdy nie mówi, co tak naprawdę siedzi w jej małej główce
Chciałbym być takim ojcem, którego żadne z nas nie miało,
Lecz nadal uciekam przed czymś, czego tak bardzo nie chciałem!
Czasami się złoszczę, bo jeszcze nigdy nie wybuchłem
Wydaje mi się, że dorosłem, ale wciąż brakuje mi jaj
Nie jestem szanowany, brak we mnie życia
Napięcie jest zbyt wysokie, stary, staram się robić to, co najlepsze
Próbuję, siedzę w samotności i płaczę
Ej, nie ściemniam, nie ma chwili
Bym nie modlił się do niebios, błagam cię Boże
Nie pozwól mi narzekać, nie pozwól, abym nie miał stałej pracy
Mam nadzieję, że mnie słyszysz, bracie, gdziekolwiek jesteś
Ej, stary, mówię ci, zastawiam jutro tą przyczepę
Powiem matce, że ją kocham, pocałuję siostrę na pożegnanie
Powiem jej, że będę w pobliżu, jeśli tylko będzie mnie potrzebować
Ale muszę się stąd wydostać, to jedyny sposób, jaki znam
Wrócę po ciebie, kiedy zniszczę już wszystko, co mam
Zrobię to sam
Do pracy idę, wracam na 8. Milę
[Refren]
Jestem człowiekiem, obmyślę nowy plan
Czas, abym powstał, przemierzył nowe lądy
Czas, abym na serio wziął sprawy w swoje ręce
Wybierając takie życie, nigdy więcej nie spojrzę za siebie
(8. Mila) Odchodzę, wiem, dokąd podążam
Przepraszam, mamo, jestem dorosły, muszę podróżować samotnie
Idąc za śladami stóp, wytyczam własną i jedyną ścieżkę,
Po której mogę uciec z tej drogi, zwanej 8. Milą
[Eminem]
Musisz to przeżyć, żeby to poczuć; nie przeżyłeś i nie zrozumiałbyś tego
Nie dostrzegłbyś, o co w tym wszystkim chodzi&
Dlaczego było i nadal trudno jest poruszać się po granicy Detroit&
Jest zupełnie inaczej, to bardzo doniosłe, dla mnie to jak
certyfikat autentyczności, którego nigdy nawet nie dojrzysz
Ale dla mnie jest wszystkim, to moja wiarygodność
Nigdy nie słyszałeś, nie poczułeś ani nie poznałeś prawdziwego MC
Który byłby na tym piedestale równie niesamowity co ja
Wciąż nie jestem naznaczony, żyję w ciężkich czasach
Siedzę na ganku z kumplami i zapodaje głupie kawały
Idę do pracy i w kolejce po lunch udaję MC
Ale w krytycznych sytuacjach, gdzie podziewają się moje żarty?
Komu muszę się pokazać, żeby zapodać swoje rymy
Gdzie muszę iść, kogo muszę poznać
A może jestem tylko jednym z wielu?
Nie mam szczęścia z tym małym Rabbitem, pierdolę to
Może potrzebuję nowego ujścia, zaczynam wątpić
Czuję lekki sceptycyzm, z kim ja się zadaję?
Wyglądam jak żul, w gównianych ciuchach
Jak Armia Zbawienia staram się ocalić swoje wdzianko
Jest zimno, staram się podążać tą drogą
Na dodatek wciąż czuję się jak w środku jakiejś bitwy
Bronie się zawzięcie, ale nie chcę jednej rzeczy
Nie chcę współczucia, od nikogo; w mieście nie ma zabawy
Nie świeci tu słońce, jest tak ciemno
Czasem czuję się r