lubię takie wieczory: sprzeczka,która tak naprawdę nie jest sprzeczką. po czym następuje burza w mózgu i milion myśli na minutę,ale z najczęściej pojawia się pytanie: "dokąd zmierzam...?" w sercu ból-płonę. rozrywa mnie od środka. chociaż nie. mam wrażenie jakbym była całkowicie pozbawiona jakichkolwiek emocji. no może poza jedną. ale...co z tego? wszystko jest w jak najlepszym porządku. czuję się świetnie ;] eee