oczy pieką od łez. bo jestem słaba. przepłakałam pół dnia. ale koniec z tym. czas wytrzeć poliki. w końcu wszystko jest w moich rękach. mogę leżeć na podłodze i zachodzić się od płaczu albo wziąć się w garść i zacząć ostro walczyć o to na czym naprawdę mi zależy.
w powietrzu czuć już wiosnę. będzie lepiej! czuję to!
przewartościowuje swoje życie. czas, start...
bilans:
śniadanie: 1/2 czerwonego grejpfruta, owsianka (30g płatków owsianych, 10g siemia lnianego, 3 suszone morele, cynamon), jajko na miękko;
II śniadanie: jabłko;
kubek czarnej kawy;
obiad: 200g pomidorowej supy-krem z soczewicą;
kubek czarnej kawy;
podwieczorek: gruszka, marchewka;
kolacja: malutki kawałek pieczonej piersi z kurczaka, 125g białego półtłustego sera, łyżka jogurtu naturalnego, łyżeczka oleju lnianego, pieprz kolorowy;
kubek mięty;
marchfourth.