Byłam wczoraj na koncercie EWR! Taa, szpanuję. :D
Świetnie, świetnie, choć Lutą jestem trochę niezadowolona...
Ale co tam, paliłam z Cheebą i dostałam od niego zapalniczkę, nie? xD
A od Kuby picie, ha! XD
Popiliśmy, popaliliśmy i do domu xDD
Dobra, teraz trochę posmęcę.
Jestem strasznie niezdecydowaną osobą. Aż zaczyna mnie to denerwować. I zastanawiam się, kiedy jakiś anonimek mi napisze, że w jednej notce piszę tak, a w drugiej temu przeczę... Ciekawa jestem, czy ktoś jest na tyle spostrzegawczy....
Nie trzeba żadnych psychologicznych sztuczek, by zauważyć, jak bardzo jestem niezdecydowana. Ja nawet nie mogę się zdecydować na to, jaki styl ubierania przybrać! Czasem się wystroję jak jakaś paniusia, czasem wyglądam jak niedorobiony punk, a czasem jak totalna podróba skejta. Sama się nie mogę zdecydować czy lubię jesień, czy nie. Zawsze pojawiają się jakieś głupie ''za'' i ''przeciw''. Wiem, że w wielu przypadkach tak jest, ale mi to przeszkadza. Owe niezdecydowanie odbija się na wielu sprawach, czynnościach w moim życiu. Sama nie wiem, czy chcę zastanawiać się nad tym, czy nad tym. Mieć raczej filozoficzną naturę, czy jak jakiś pustak... Takie mają chyba łatwiej... I znów pojawia się takie przeciw temu ''Ale wtedy nie miałabyś prawdziwego przyjaciela'' i za ''Ale kasa, kasa, faceci, byłabym szczęśliwa'' i przeciw ''A może udawałabyś szcześliwą?'' I oto koniec konwersacji moich myśli, co nadal nie sprawia, że zdecydowałam się na cokolwiek. Moje niezdecydowanie odbija się nawet na moich emocjach. Ja nie potrafię być cały dzień nigdy zła, mieć zły humor. Zawsze mi coś potrafi go poprawić. I tak sobie myślę, że to chyba wcale nie tak fajnie... Może gdybym miała cały dzień, czy nawet kilka dni, naprawdę zły humor, to przez dłuższy czas miałabym lepszy. A tak to to jest jakaś karuzela. Ciągle coś powraca. Ale to właściwie też przez to, że ja jestem taka strasznie krucha! Tyle rzeczy potrafi mnie zabić i tyle uratować... To ciągle ze sobą walczy, przez co powstaje we mnie taka karuzela... Tak właśnie się czuję. Wczoraj na koncercie - świetnie, usmiech mi z twarzy nie znikał. Teraz? Mam ochotę zasnąć, boję się jutrzejszego dnia szkoły. Cholera, dlaczego boję się szkoły?! Nienawidzę lęku. A ja często mam lęk przed jakimś dniem, wiecie, jakie to straszne?... oby nie...
Ale od kilku dni czuję się naprawdę okropnie...
''Rasta podpala ląd,
Aż po horyzont płonie Babilon!''
Peace and love.