Uprzejme zdziwienie na widok pytań egzaminacyjnych i ilości pechowych przypadków w czwartek.
Przez kolejne 5 dni siedzę na tykającej bombie. Egzamin przyszedł i poszedł a pozostaje obawa przed wynikami i koszmary senne z dziekanem w roli głównej. Ale, jak brzmi motto studentów UWM, nie ma spiny, są trzecie terminy. Po ostatnim dzwonku będziemy się martwić.
Wszystkie pary wyglądające na szczęśliwe (wyglądające oczywiście, bo nikomu do łóżka nie zaglądam) ostatnio się rozstają. Jestem zadowolona ze swojego singielstwa. Dużo czasu dla siebie, mało odpowiedzialności i obowiązków. A do tego mam przyjaciół na których zawsze mogę polegać. I jestem im za to wdzięczna.
Szkoda, że niektóre osoby uważające się swojego czasu za przyjaciela nabrały wody w usta, bo nie potrafią przyznać się do błędu. To nie boli. Wiem, że męska duma czasem na to nie pozwala, ale czy warto z tego powodu tracić zaufaną osobę?
Słonko, nie mam już 16 lat. Nie jestem naiwna i łatwowierna. Nie będę tęsknić, płakać w poduszkę i żalić się na facebooku. Możesz dupczyć kogo chcesz, kochać kogo chcesz. Tylko do jasnej cholery przestań mi wciskać te kity, bo obrażasz moją inteligencję.
Cieszmy się z małych rzeczy. Czerpmy przyjemności z drobnostek. Zwolnijmy, bo życie przebiegnie nam przed oczami.
Dla porzuconych i porzucających.
xoxo