nieprawda.
wcale sie nie cieszę.
głupotą kompletna jest jak sądzę przejmowanie się próbnymi maturami.
ale na nagłą pustke ogarniającą moją głowę nie mogę poradzić nic.
paradoksalnie uważam, ze rozszerzenie dziś było prostsze niz podstawa. no cóż.
angielskim na szczęście (ha!) byliśmy męczeni tak skutecznie, ze jutrem się nie przejmuję.
chyba, że coś mi na słuch padnie.
za to biologia powoduje u mnie nagły skurcz żołądka i palące uczucie nie znajomości żadnego z zagadnień.
szczęście moje, ze to tylko uczucie.
przecież 3 lata żetelnej pracy nauczycieli od bilogii nad moim opornym mózgiem nie mogło pójść na marne.
jedynym plusem jest moje chodzenie spać 2-3 godziny wcześniej.
bajka.
dobrze, że maj daleko.
za to, zeby nam nie było za dobrze szkoła zabiera nam cały grudzień śmiejąc sie szyderczo w twarz.
dwa tygodnie udręki codziennych sprawdzianów, nawet razy dwa.
no ale kto nam powiedział, ze będzie łatwo....?;]