Dzisiaj bez noty tylko opowiem wam historię która zdarzyła się na dworze
A więc:
Wieczorem chodziliśmy po osiedlu. Powiedziałam do chłopaków: - Chodźmy nad rzekę, bo tam fajnie tak ciemno. A więc wszyscy powędrowaliśmy nad rzekę. Poszliśmy pod garaż tak gdzie były takie chaszcze ( krzaki ). Ja powiedziałam: - Kto tam wejdzie(w te chaszcze ) A Mati mówi: - Ja wyjdę. Dobra idzie już w te chaszcze i tu nagle w tych chaszczach taka gleba. Upadł na ziemię i leżał w tych chaszczach. Ja nie widziałam co robić i cały czas powtarzałam: - Mati... - Mati co Ci... Potem on zaczął mówić z tych krzków: - Ała, ała, ała... I płakał. Ja taka zdygana co mu jest, a wszyscy prawie lote dali. Ja wziełam po Kube poszłam pociągnełam go za kurtkę i zaprowadziłam do krzaków, żeby wyciągnał Matiego...Wyciągneliśmy Matiego z krzaków i on mówi do Kuby: - Kto ty jesteś, co się stało. Zupełnie jakby starcił pamięć. Muminek powiedział: - Ja idę po jego babcię. A my już akurat prowadziliśmy Matiego w strone osiedla i tu Mati tak nagle pobudzony coś takiego: - Hahaha nabrałem was Ja odrazu taka zestresowana tą sytuacją poprostu kucnełam z przejęcia. Mati poprostu nas nabrał, a my to wzieliśmy na poważnie i ja już miałam przez tą sytuację świeczki w oczach bo bałam się, że coś mu się stało, a to mój przyjaciel...Stwierdzam, że zapamiętam to do końca życia...
DObła ja kończę... Pozróffki dla ekipy z dzisiejszego dnia i innych ziomkóff których nie wymieniłam....
Komentarze
Użytkownik usunięty
Spooooko foto xD
WoooW kolorki zmieniłaś xD
Teraz jest zajebiaszczo...
PozDro