17:51 A tak śpi nasz najnowszy mały Bambik, dziecię po Juleczce.
Czuje, że jade na adrenalinie. Dzisiaj chwile po północy zaczęliśmy odbierać poród u Julki, na szczęście wszystko bardzo dobrze (oprócz rodzenia leżąc na plecach i sklinowania się przy ścianie po tym, jak smród już wyszedł na świat).
Cała akcja porodowo-ogarniająca trwała lekko ponad 2h, potem powrót do domku, szybka kawka siedząc na kamerach (obczajanie pierwszych chwil bambika) i spanko (była mniej więcej 3). O 6 pobudka i siedzenie na kamerach, bo Goldina zaczęła przesadnie zazdrościć Julce potomka, to też bacznie ją obserwujemy. O 7:30 poszłam wyprowadzać konie, wróciłam, umówiłam Leile do weta. Udało mi się zdrzemnąć poł godziny z budzikami co 10 minut z wzglądem na kamery. Jadąc do weta z Leilą Goldi zaczęła dawać znać całą sobą, że no w sumie może ja też urodze. Więc P. porzucił mnie u weta i sam pędem wracał do stajni. Mnie zgarnęli P. i D., po powrocie do domu kawa i kamery. Udało mi się zdrzemnąć jeszcze jakieś 1,5h i oto mamy 18.
Oczywiście Goldi jeszcze nie urodziła, chociaż właśnie w tej chwili siedzę na kamerach i jestem w stanie zaryzykować stwierdzeniem, że to już kwestia naprawdę kilku godzin.
Wiem, że jade na adrenalinie, że gdy to wszystko "się skończy", Goldi się rozpakuje, to ja zacznę ryczeć i zasnę chyba na miesiąc. Cieszę się, że jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem, nie dzieje się nic złego, ale naprawdę tęsknie już za rutyną, szczególnie, że dobrze byłoby już wrócić do treningów z Fuetem i Niuniem... No cóż. Mam nadzieje, że już dzisiaj będzie z nami bambik 2!