Coraz gorzej idzie mi organizacja swojego czasu, chociaż mam już wakacje i właściwie żadnych obowiązków... Dużo nieładu wprowadzają też podróże do Rzeszowa i do domu - ostatnio mamy ich z Moim Przyszlym Mężem coraz więcej. Jednak mimo, że podczas nich często marznę, nie mogę zasnąć i denerwują mnie ludzie - lubie je. Zdecydowanie dodały uroku mojemu życiu.
Teraz do początku lipca osiadłam w domu. Powoli staram się ogarnąć nadchodzące dni - wplatam w nie Siwą, powrót do ćwiczeń, klarnet, gitarę i nieodłączy element mojego życia - naukę. Mam nadzieję, że jakoś to wszystko skomponuję i nie wyjdzie z tego (jak zazwyczaj) totalny bajzel.
Dzisiaj był już pierwszy po przerwie trening z Siwuskiem. Chciałabym mieć tyle enegii co ona - na lonży mogłam zapomnieć o stępie. Energicznie, ale jeszcze nie aż tak technicznie jak bym chciała. Spokojnie, wszystko w swoim czasie.
A teraz idę delektować się czasem z moim Ukochanym i oglądać AHS! <3
Miłego wieczoru wszystkim ;*