moje ręce ułożone w serduszko skierowane do Brendona <3
aż mi się nie che wierzyc, że widziałam ich na żywo!
godziny oczekiwania zdecydowanie się opłaciły.
na Muchach jeszcze w miarę wygodnie i luźno,
na Big Pink udawałyśmy, że znamy teksty piosenek wyjąc do melodii,
a sam koncert Paniców! był taki cudowny, że w moim odczuciu przeleciał w 5 min...
pozostał mi do teraz straszny ból stóp zdeptanych i powykrzywianych, ból żeber nabawiony wciskaniem w barierkę, masa siniaków, zdarte gardło od śpiewania w niebogłosy, odczuwalny brak snu...
...oraz przecudne wspomnienia <3
Brendon Boyd Urie is HOT HOT HOT!!!
(normalnie kocham tego człowieka <333)
wkurzali mnie ludzie pchający się pod scenę, którzy nie przyszli tam dla żadnego konkretnego zespołu, tylko chyba właśnie dlatego, żeby ściskac innych ludzi *______*