Siedemnastolatko,
było inaczej, dokładnie dwa lata (około 22.30) temu wracałam z Twoich urodzin z Leną. Byłaś wtedy dla mnie jedną z najważniejszych osób na świecie. Nie pomylę się jeżeli powiem,że uważałam,że jesteśmy przyjaciółkami ze wspólnymi celami,planami, podobnym charakterem. Nie pomylę się jednak też, że nasza przyjaźń była wątpliwa po braku spotkań, nie po ograniczeniu, po prostu po ich braku. Zastanawiałam się dziś kim jest tak na prawdę przyjaciel. To ktoś kto cieszy się Twoim szczęściem, a nie Ci go zazdrości. Wiesz,że to ktoś do kogo kiedy będzie już okropnie późno i zadzwonisz to ta osoba wstanie dla Ciebie o świcie i przyjdzie ,żeby zjeść z Tobą czekoladę i pogłaskać Cię po głowie. Wiem, na pewno ,że gdyby coś się stało, mogłabym na Ciebie liczyć. Może jest mi łatwiej w to wierzyć, bo mam pewność ,że ja zrobiła bym tak samo względem Ciebie. Nie wiem gdzie kończy się przyjaźń, a zaczyna miłość, nie wiem gdzie zaczyna się przyjaźń a kończy kumplestwo. Wiem,że jesteś dla mnie ważna. i dla wielu innych osób też. dlaczego? bo masz w sobie światło,które daje blask śmiechu - już od 17 lat masz to światło. Potrafisz rozbawiać ludzi do łez, i sprawiać ,że czują się gorsi, ale masz siłę. Chociaż jesteś malutka to masz ogromne serce,które jest w stanie pomieścić ogrom ludzi. Oczywiście jesteś troche diabełkiem,ale to chyba tylko pikanteria dodana do Twojej słodkiej buźki. Jesteś już 17 latką i masz całe życie przed sobą, wiem ,że go nie zmarnujesz, dlatego z ogromną chęcią mogę zaśpiewać sto lat, bo wiem,że jeśli będziesz tyle żyła, to z pewnością będziesz korzystała z każdej sekuny, którą da Ci życie.
Jesteś cudowna i dziś jak w każdy inny dzień chcę,żebyś to wiedziała.
-Twoja (jak Ty to kiedyś napisałaś?) 'jak zawsze niepomalowana Marc'