po prostu czasem przychodzi taki jeden jedyny moment w życiu, który zmienia wszystko. dosłownie.
chyba w życiu chodzi o to żeby być szczęśliwym. nie o to, żebu komuś było dobrze twoim kosztem. nie o to, żeby się męczyć, bo "tak wypada". po prostu, raz na zawsze zadecydować, co jest dla nas najlepsze i zrobić wszystko, żeby tak było. nawet jeżeli ktoś miałby cię bezpodstawnie oskarżyc, znienawidzić. trzeba odwróci się na pięcie i po prostu odejść. bo nikt bardziej nie rozumie twojej potrzeby prawdziwego szczęścia, jak ty sam.
za własne uczucia się nie przeprasza.