tę notkę piszę jedynie z myslą o jednej osobie. mogą być błędy ale jestem zmęczony a napisać to muszę.
bo tak postawić sobie pytanie po cholerę ten zapierdol? po co mamy się męczyć może najlepiej wyluzować, walić wszystko? otóż nie. jaki to mialo by cel? zastanówmy się... tyraliśmy 3 lata w liceum, bylismy czasami poniżani, gardzeni bo nie przyswajamy, nie potrafimy czegoś, nie uczymy sie, nie odrabiamy prac domowych i moge wymieniać w nieskończonośc... dlaczego bo nauczyciel zawsze wie lepiej od nas, wie że siedzimy cały czas w kompie i dany nauczyciel widzi tylko swoj przedniot, dlaczego? bo frajer zapomniał jakim to on był"pilnym" uczniem, jak to on błyszczał ze wszystkich przedniotów. więc może warto dać z siebie wszystko w tych 3 miesiacach? moze takie zwątpienie które już pod koniec następuje warto kopnąć dalego w dupe, mając jednocześnie przed oczami obrazy wakacji, szczęścia i błogiej radości <zwariowałem_oszalałem>. Nie dajmy się w ostatnich chwilach, człowiek de facto jest silny, a te takie zwątpienia następują u kazdego. tylko ze niektórzy potrafia sie wydrzeć, inni pojda pobiegać, jeszcze inni beda przezywać to w srodku, jeszcze inna grupa będzie zwalczać stres smiechem, ale w kazdym z tych przypadków stres zostanie zniwelowany(oł je mądre słówko xD) Więc 3 miesiace i pierdl'imy to wszystko!
więc 3 miesiace i pierdl'imy to wszystko!