Zdj. sprzed kilku tygodni. To był miły wypad na miasto. Pierwszy taki dobry po pewnym czasie. Podejrzewam, że niebawem za to zdjęcie ulegnę dekapitacji, ale kto by się martwił takimi szczegółami :d
Grudzień. Już grudzień... Czas szybko ucieka. Ale kto by pomyślał, że aż tak szybko wymyka się pomiędzy palcami. Lada chwila koniec roku. Roku, który przyniósł wiele więcej niż każdy poprzedni. Jestem z siebie dumna, że moja krucha osoba przyjęła to wszystko, co zrzucił na nią los. Skuteczny, choć momentami zdecydowanie zbyt dynamiczny i dosadny, proces kształtowania...
Dziś zapowiada się miły dzień. Orzeźwiający z rana prysznic, 2 herbaty czekające na moje zainteresowanie, maślane grzanki, parę obowiązków, pakowanie i wyjazd do domu. Już dawno nie czułam takiej potrzeby znlezienia się tam. Cieszę się z tak dużej ilości wolnego. Dawno go nie miałam tak w pełni... Będzie czas na spotkania, rozmowy, odpoczynek, książki, filmy. Potrzeba mi odreagowania, odskoczni, chwilowej zmiany otoczenia. I w tym roku jakoś bardziej czuję zbliżające się święta. To będą dobre święta :)