Jak mówiłam, na kolacji u Rochego strasznie się obżarliśmy.. niezdrowo, bo jedliśmy późnym wieczorem, ale głupio było odmówić. Goselline się napracowała, bądź co bądź. Cóż, Ł. została w Paryżu żeby zobaczyć się ze swoją A., mnie natomiast porzucono na pastwę losu w ryjcu nieprzyjemnego lewka imieniem ,,Będziesz mówić po angielsku''.
Dogadałam się, jasne że tak. Razem z 31-letnią Veronik rozpierdoliłyśmy angielską gramatykę równo, postronna osoba chwyciłaby się za głowę.
Na następny dzień było spotkanie z A.. Po niezręcznym przywitaniu się poszliśmy z W. i A. na lody. Trochę pogadaliśmy, pośmialiśmy się. Nigdy nie widziałam czegoś takiego (: Oni w taki szczególny sposób na siebie patrzyli.
Niestety nasze spotkanie trwało tylko półtorej godziny ;c M. kręciła się i latała jak smród po gaciach wszędzie gdzie się dało. To było wyjątkowo nieuprzejme z jej strony. Wiem- czas nagli, ale poświęciłaby chwilę dla gościa, który 30h jechał pociągami ( plus czekał 2h na przystanku metra, bo myśmy się oczywiście spóźnili), by nas zobaczyć.
W. była pozytywnie zaskoczona G.. Ja jednak surowo go oceniam. Mógł się bardziej starać. Bardziej przyjaźcnie wypaść.
Ledwie co się zobaczyliśmy, już trzeba było odjeżdżać. Nie wiadomo kiedy się jeszcze spotkamy i czy w ogóle się spotkamy.
Podróż nie była aż tak chujowa jak moglo by się wydawac. Pomijając siedzącego za mną gościa, który chrapał i pierdział na przemian. Obrzydliwośc.
Do tego z każdym 'kurwa' pewnego faceta, D. teatralnie wzdychała i słała w jego kierunku gorszące spojrzenia, lecz gdy te zabiegi nie pomogły, a facet, kolokwialnie mówiąc, miał biedną D. głęboko w dupie, zebrała się do kupy i głosem uprzejmym, lecz z nutą przygany w głosie, którego mogłaby pozazdrościc każda z członkiń ciała pedagogicznego spytała: ,,Czy mógłby pan troszeczkę przestac przeklinac? Tu siedzą dzieci'' ( mówiąc 'dzieci' znacząco kiwnęła głową na mnie). Facetowi drgnęło sumienie. Przeprosił, obiecał się poprawic 'droga pani. Ave D..
Starano się umilic nam dwudziestogodzinną podróż jak tylko można. Puszczono nam parę lekkich w tematyce filmów, co by mózg się nie przepracowywał, serwowano rozwodnioną czekoladę za pięcdziesiąt centów. Życ nie umierac.
Oklapnięci, bez możliwosci umycia zębów, udalismy się potem na spoczynek. Dowieziono nas bezpiecznie na miejsce.
Dzień po przyjeździe pojechaliśmy do c.W., do której wpadła na posiadówę również c. G.. Ołżesz ty w mordę, kocham je :D Kiedy tam przyjeżdżam sikam ze śmiechu po ścianach i wyżej. Co mnie najbardziej rozwaliło?
C.W.: Szyłam buty dla całego Związku Radzieckiego!
Glacek: Może dlatego się rozpadł..
padłam.
Potem spędziłam dwa dni pod namiotem z jednymi z najbardziej pozytywnie zjebanych ludzi świata Robiłyśmy zupę dla Bełkota, słałyśmy buziaki Tomkowi ( wczoraj była jego rocznica śmierci. ach Tomek!), chowałyśmy połówkę po krzakach. Ojeju ;*
Dzisiaj spałam u R., bo robiłyśmy sobie mały wieczór filmowy. Nie przyznam się przed bliskimi, że obejrzałyśmy trzy części Americam Pie ;D Nigdy. Oficjalna wersja to ,,Good bye, Lenin'', ,,Edward Nożycoręki'' i ,,Upiór w operze''.
Pw. się wynosi do innej szkoły! Mam załamkę..
Babka do Emilki na przyrodzie: Powiedz, Emilko, jak się nazywają komórki rozrodcze męskie.
- Ee.. kijanki.
Chłopaki zaczęli się miotać .Italiano :
-... była to o wiele większa od folwarku ziemia, którą - NIE SMYRAJ GO!
- Hę? - zdezorientowani chłopacy.
- Powiedziałem nie smyraj go!
- Ale to on zaczął! - puszy się W.
- B. ogarnij! - woła Pstryk.
Wszyscy cisza, potem zbiorowy łach.
- Wszyscy byście ogarnęli. - mruczy Italiano cicho.
Tajemnice różańcowe by Dupą:
- Narodziny Pana Jezusa w Berlinie.
Jakie funkcje pełni las w naszym środowisku.
- Daje miejsca pracy..- mówi Pw, a przerywa mu Dżogo:
- Na przykład jakie miejsca pracy?
- Hm, no nie wiem..
Nagle A. zwraca się do Żipą:
- A Twój stary jest chyba drwalem, nie?
Ubieramy choinkę przed budynkiem gminy. Opiekunem była S.
B. wchodzi na drabinę, żeby powiesić bombkę.
- Nie wchódź! - krzyczy Pw.
- Nie 'wchódź'?- S. - Tak się nie mówi. No.. - chichocze złośliwie - chyba, że w Bd.
- A jak się mówi w Lu.? - pyta się W.
- Nie wchodziwuj - mamrocze Pw.
Dzisiaj na gegrze.
W. powiedział, że pali w piecu brykietem.
Dżogo mówi, że to nieekologiczne.
W. powiedział, że on i brat wytwarzaja brykiet ekologiczny
No to Dżogo mówi, że skoro tak, to niech W. rzuca szkołę i robi interes.
Dżogo w zachwycie: - Będziesz spał na pieniądzach!
Ktoś z tyłu: - Chyba na brykiecie..
Inni zdjęcia: Yyy najprawdopodobniejnieJa pati991gdW pizzerni pati991gd... maxima24... maxima24Ja pati991gd... maxima24Ja pati991gd... maxima24Ja pati991gd