Jakiś samojeb z listopada.
Także kolejny dzień spędzony w domu.
Katar jak nie przestawał tak nie przestaje.
Mam 35.9 temperatury, więc zaaajeee.
Jutro też nie idę do szkoły, więc JA JUŻ MAM WEEKEND :*
Powinnam leżeć w łóżku,ale już mnie wszystko booli.
Słucham vivy, pije gorącą czekoladę i gadam z Doggsem i jej Dogiem na skype.
Samemu o tej godzinie w domu tak dziwnie.
W jego oczach był początek i koniec jej świata.