nie ma dla mnie miejsca, tego gdzie moglam wypisac kazda najglupiej brzmiaca mysl. dla kogos paradoksalna, dla mnie meczaca i wazna, nie dajaca mi zamknac powiek, odetchnac.
wciaz do mnie wszystko tak wraca . ciagle sie czuje zlym czlowiekiem , nie wartosciowym. ciagle widze moje porazki.
czy mania kontroli , robienia wszystkiego tak jak ja chce, jak wymagam nie zniszczy mojego zwiazku ? zaczelam nie wymagac tylko od siebie ale tez od nas i od niego ? a moje ciagle niezadowolenie z moze zwyklej spontanicznosci cos w nas zabija. ile razy staje przed sytuacja przeczenia sobie... awanturowania by zwrocic na siebie uwage. drazenia tematu po milion razy . moidch obsesji na punkcie zdrady i zazdrosc o wszystkich .