Tęsknie, choć to durnie brzmi za taka przeszloscia. Lapie sie na chwilach takiej tesknoty, na tym, ze chialabym wrocic . nie wiem czy aktualny stan moglabym nazwac zdrowiem...wciaz miewam gorsze dni, czarniejsze mysli, chwile gdy placze .Nadal nie akcetuje swojego ciala, swojej osoby, czuje sie gorsza, zalamuje sie nad swoim odbiciem . Mam sie czasem dosc, dosc tak bardzo...ale wiem, ze te chwile zwatpienia sa niczym o tego jak czulam sie kiedys . do tego wracac nie chce. jestem przeczulona na puncie swojej figury, wszelakich komentarzy na moj temat .
tak bardzo nie uwierzylabym, ze kiedys bede w tym miejscu . dostaje tak duzo milosci...codziennie widze ja taka jakiej zawsze pragnelam . mam motywacje, mam przyjaciol ktorzy zawsze sa obok, chlopaka ktory jest jeszcze bardziej obok, i moje ukocane szczury, ktore juz szczegolnie sa zawsze obok. nigdy nie jestem sama, nie chce byc sama, nie chce czuc sie wiecej niepotrzebna, samotna. wciaz wlecze sie za mna sporo zlych wspomnien, skutkow ubocznych, niemilych wspomnien . Ale dzis potrafie zrobic zakupy bez pocacych dloni podczas porownywania produktow, gdy czulam, ze robie to znacznie dluzej niz przecietni klienci. Umiem zjesc obiad w miejscu publicznym . potrafilam spontanicznie zjesc Maka w nocy z znajomymi i nie plakac . umiem sie nie wstydzic tak bardzo swojego ciala, tym bardziej gdy slysze komplementy, nie reaguje odwrotnie jak wczesniej .
Czasem widzę moją dłoń w jego dłoni i czuję, że strach nie istnieje
Uśmiecham się gdy razem gotujemy, jem nie tylko w swoim towarzystwie
Widzę normalność jakiej zawsze pragnelam
I prosze, niech mnie jebnie w twarz, jezeli odejde by robic w samotnosci swoje