Przez trudy do zwycięstw
Przez ciernie do gwiazd
Mamy ten rap, który prowadzi nas
Jak Syzyf głaz ja wciąż mam pod górę
Wciąż idę pod wiatr mam taką naturę
To ten chart ducha i blizny na sercu
Jestem szczęśliwy nie w S klasie mercu
Nadzieja matka głupich, a umiera ostatnia
Co mnie nie zabije, to mnie wzmacnia
Padłeś na kolana, to nie morda w gnoju
Bez rozczulania, wstawaj i do boju
Koniec pustych haseł które nosi twoja bluza
Głowa całkiem mądra, chociaż morda łobuza
Od życia ciosów przyjąłem chyba tonę
Nie zmieniam kierunku, wciąż w tą samą stronę
Trudy przynoszą zaszczyty, słuchaj tego chłopie
Nie licz na farta stojąc zawsze w innym stropie
Z osiedlowej klatki dawno już wyrosłem
Zostawiłem blok i mam czwartą wiosnę
Nie dałem się złamać, mam dzisiaj label
I dociera do ciebie wokal puszczony przez kabel
Dla ciebie wieża Babel, ja mam wiele opcji
I nie celebryci ale dobre chłopcy
Czy to honor? czy to duma?
Pewnych rzeczy do dzis nie kumam.
Zwykla rozmowa to tak wiele?
Same pytania a odpowiedzi niewiele.