wyszłam sobie kulturalnie po zeszyt, do mego Kondiego, i nie wiem co mnie podkusiło zadać mu pewne pytanie.
odpowiedź mnie nieco zwaliła z nóg, mogę rzec. to czego się dowiedziałam zmieniło moje życie.
< hahaha, jak ja to poetycko ujęłam. >
mimo, iż cała się w środku gotuję i tak jest dobrze, że jakoś wytrzymuję.
meyby, zakończę swą zacną notkę, ponieważ z wściekłości jaką w sobie mam nie chcę czasami
wybuchnąć tu eksplozją brzydkich, wulgarnych słów.
jedyne co jeszcze dodam: NIENAWIDZĘ CIEBIE, a siebie jeszcze bardziej!
To sprawy niezatapialne w alkoholu.