Dzień Dziecka Utraconego...
Dziwne "święto", bo przecież nie ma czego świętować. Pozostał ból, pustka, rozgoryczenie, żal... Dzień pamięci... Trudno być w gronie ludzi, którzy muszą przeżywać ten dzień. Nie taką przyszłość widziałam dla siebie i dla Ciebie, Aniołku...
Rok temu zaczynało się Twoje kruche życie... Tak bardzo na Ciebie czekałam. To był TEN moment, NASZ czas... Moja radość trwała tak krótko, nieco ponad miesiąc. 19 października ujrzałam magiczne dwie kreski, a już 25 listopada mój świat się zatrzymał, serce rozerwało na milion kawałków... "Serce nie bije, dziecko jest za małe na ten tydzień..." te słowa wciąż brzmią w mojej głowie. Ból, rozpacz, otępienie i szok. Najtrudniejsze i najgorsze doświadczenie mojego życia... Dlaczego tak się stało? Dlaczego mnie to spotkało? Pytania, które na zawsze pozostaną bez odpowiedzi... Jaki jest sens tego wszystkiego? Czy kiedyś tego się dowiem?
Morze wylanych łez, mnóstwo przepłakanych nocy, brak ochoty do wstawania z łóżka, obojętność na wszystko... To tylko hasła i urywki z tego, co potem działo się ze mną i we mnie. Nadal płaczę na wspomnienie tego, co się stało. Płaczę, że nie było mi dane poznać, przytulić mojego dziecka. Płaczę, bo nie wiem nawet, czy to moja córka czy syn. Płaczę, bo strata po prostu boli, strata ukochanego od początku dziecka. Płaczę, bo został wyrwany kawałek mojego matczynego serca...
Choć noszę w sobie kolejne życie, nie zapomniałam o Tobie, ta strata wciąż tak bardzo boli, wciąż wyciska morze łez.
Nie ma Cię tu ze mną, ale ten wisiorek zawsze będzie dla mnie symbolem Twojej obecności... Kiedyś się spotkamy, prawda?
Kocham Cię,
Twoja mama
26.05.2021 poczyniłam taki wiersz...
Utracone dzieci
Utracone dzieci to nasze małe Anioły...
Są jak na łące latające motyle,
Jak wszystkie świata niepohamowane żywioły
Dające szczęście tylko na krótką chwilę.
Znikąd się pojawiają
I niepostrzeżenie zmieniają życie całe,
A potem znikają
I nagle wszystko staje się tak małe.