Co myślicie o głodówce do czwartku? Czy tymi trzema dniami mogę sobie zaszkodzić?
Chodzi mi głównie o oczyszczenie organizmu ze śmieci, jakich najadłam się w ciągu ostatnich dni. Prawdą jest, że od miłości się tyje, więc uważajcie :) No i jeszcze jedno małe pytanko - jak przygotować się do choćby jednodniowej głodówki, żeby nie zawalić? Woda, woda, woda? Piszcie, i'm so desparate.
Byłam na zakupach. Włażę z łatwością w spodnie, rozmiar 36. Chyba schudłam? Ale i tak nie chcę straszyć moim tłyszczykiem. Chcę ładny brzuszek i nogi do wakacji, chcę w końcu niczego się nie wstydzić, choćby w swoim wyglądzie. Wiecie co? Zauważyłam, że ładni i zgrabni mają lepiej. Nie tylko ze względu na to, że są po prostu ładni i zgrabni, ale są bardziej pewni siebie. Nie mają problemu z wyjściem z podniesioną głową samemu, gdziekolwiek. Ja mam. Nawet podczas zwykłego spaceru z psem mam ochotę założyć na siebie worek z otworami tylko na oczy, nogi i ręce. To przerażające. A jutro powita mnie spódniczka i testy, które myślę, że dobrze pójdą <sarkazm>