Dziś dzień leniuchowania. Ewentualnie wyjdę na spacer z moim T. i po spodnie do C&A. A oprócz tego będziemy się cały dzień wylegiwać, wydurniać i cieszyć ostatnim dniem razem przed kolejną rozłąką. Szczerze powiedziawszy nigdy nie pomyślałabym, że będę za kimkolwiek tak bardzo tęsknić. Szczerze powiedziawszy jeszcze nigdy nie zaznałam takiej tęsknoty, której doznaje każdego tygodnia. Wczorajszy dzień bardzo mocno zapadnie mi w pamięć bo właśnie wtedy moi rodzice uświadomili sobie, że ta miłość nie jest tylko szczeniackim wymysłem. Że chyba jednak ten ponad rok, kiedy jesteśmy razem coś znaczy i, że myślę o tym na poważnie. Tak, jak on. I jest coraz lepiej, jestem coraz szczęśliwsza i mam nadzieję, że będę coraz lepsza dla ludzi mnie otaczających. Może to głupie, ale w ciągu ostatniego roku zmieniałam się wielokrotnie ale chyba najbardziej odpowiada mi czas teraźniejszy, którym chcę żyć i chłonąć go jak wiele tylko mogę. Tyle na temat moich przemyśleń jeśli chodzi o moje zmiany wewnętrzne, ale oprócz tego czas też na zmiany zewnątrz.
Pozostało mi 68 dni na zrzucenie 10 kilogramów. Dam radę? Mam ogromną nadzieję i motywację, że spełnię to marzenie. I mam ogromną nadzieję, że mi w tym pomożecie. Wydaje mi się, że najgorzej będzie u mnie z ćwiczeniami, bo nie bardzo wiem za które zabrać się w pełni systematycznie, które mi pomogą. Bieganie, odwrócone brzuszki, superbrzuszki, basen i... Co jeszcze ciekawego polecacie, jeśli chodzi głównie o brzuszek i nogi? :)
Napiszę dzisiejszy bilans, choć praktycznie dietę HSGD zacznę od jutra.
Bilans:
Śniadanie:
Budyń czekoladowy (240 kcal)
II śniadanie:
Jabłuszko (około 90 kcal)
Obiad:
Rosół (około 150 kcal ?)
Razem: 480 kcal :)
Keep smiling! :*