Wiecie co? Napiszę tutaj dziś jeszcze tę notkę, bo chcę wam się pochwalić. Wiem, że samochwalstwo jest złe i egoistyczne, ale mam taką wewnętrzną potrzebę, bo w końcu nie mogę przestać o tym myśleć, być z siebie dumna i być z tego powodu przeszczęśliwa!
Mimo źle rozpoczętego dnia, zakończył on się jak najbardziej cudownie. Mimo masy wsyconych w siebie kalorii, czuję się lekka jak motyl. Mimo podłego humoru rano, jestem szczęśliwsza niż mogłoby mi się to wydawać. I muszę Wam się pochwalić, że podczas całodziennych zakupów ja, moi rodzice i mój T. we Wrocławskim factory i w tesco na bielanach kupiłam sobie spódniczkę... ROZMIAR 34! Nie mogę uwierzyć. Nie mogę uwierzyć. Jestem w szoku i jestem naprawdę przeszczęśliwa. Nie umiem tego wyrazić i przelać na Was, za co serdecznie przepraszam, ale musiałam to napisać bo mam nadzieję, że nie potraktujecie tego jako zwyczajne wychwalanie się, ale za zwyczajne usatysfakcjonowanie, którym chcę się z Wami podzielić Kochane moje!
Piszcie, co u Was! Tak Was uwielbiam, jesteście mi niektóre naprawdę bliskie i naprawdę dużo lepiej mi się z Wami rozmawia niż z niejedną koleżanką w rzeczywistości. Od poniedziałku rozpoczynam na nowo wszystko. Kolejny poniedziałek i kolejny początek, tym razem oby ostatni. Jutro wychodzę na miasto w nowej spódniczce, bo mój T. mnie o to poprosił!
EUFORIA, EUFORIA, EUFORIA!
Keep smiling Malutkie, nawet teraz, wieczorkiem! :*