Wczorajszy dzień pełen lansu z Maleńką ;*, Gohóhną ;*, Lauroną ;*, Dajryjką ;*, Łukaszkiem ;* i Marcinkiem;*. Zalew, opowiadanie śmiesznych i mniej śmiesznych kawałów, sprawdzanie stanu wody w wodzie, zachwycaniem się koralikami, przyjemność obgadywania wszystkich naokoło, słuchanie Grubsona. Potem pizza w Wenecji (wszyscy co poprzednio + Kubuś), targowanie się kolczykami, dyskusja o przyszłości pani G., "no chodź tu do mnie". Następnie szwędanie się po big siti Łask, atak komarów, siedzenie pod Samsuperem, śpiewanie "mieli Essondę", zamawianie longerów i zostawienie bardzo duużego napiwka, przejażdża wyjechaną w kosmos limuzyną, muzyka na fulla, wygodne siedziska, cykanie słitaśnych fociashek, przyglądaniu się wyjechanym światełkom i wszystkim na zewnątrz. Potem akcja "przeciw komarom", w pościgu za kotem (:D), wracanie do tematu bez którego nie byłoby o czym rozmawiać, siedzenie pod zapiekankami, disko przy policji po godzinie policyjnej, posiadówa na najbardziej wygodnych i najczystszych ławkach w sentrum of Łask. Później przyjechał jeszcze Kamil i opowiedział nam o swojej pełnej przygód i wyzwań podróży - o facecie mylącym jachty i o przepełnionym pociągu. Lofciam Was! Kocham takie dni jak ten! <3
Użytkownik mamona4
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.