344

wczoraj pisałam notke, dzisiaj pisze. nie wiem dlaczego to robie, czuje potrzebe wyrzucenia z siebie tego co czuje. jest mi strasznie smutno, bo sama sie jeszcze dobijam. zaczytalam sie w historiach zalamanych dziewczyn, ktorych mezczyzni zgineli w wypadkach itp.. nie wiem dlaczego to czytalam, przez to czulam sie tylko okropnie, czytajac to chwilami czulam ze im wspolczuje i czulam jak bys byl moj i myslalam sobie "boze cale szczescie ze mnie to nie spotkalo, nie wyobrazam sobie tego" itp. Jedna dziewczyna opowiadala jak nie potrafi wyrzucic jego bluz z szafy, jak pozwolono jej spedzic z nim troche czasu, gdy lezal w kostnicy, opowiadala ze prawie sie juz kolo niego polozyla i na pozegnanie dala mu buzi. Boze, przeciez to jest jakies okropne. Wiem, ze to mega glupie i  w ogole, ale sprobowalam sobie wyobrazic siebie w takiej sytuacji. Matko nawet nie chce tego opisywac. Poczulam masakrycznie ogromna chec przytulenia cie, bo nadal strasznie mi na tobie zalezy. Czemu mam cie stracic skoro cie kocham najmocniej? Poczulam takie "ciesz sie nim poki w ogole jeszcze mozesz". To nawet nie jest porownywalne do tego, gdybys odszedl a potem mial inna. Chociaz nie wyobrazam sobie zebys innej dawal to szczescie ktore dawales mi i zeby inna mogla sie toba cieszyc. Chociaz cieszyc sie bardziej niz ja, nie potrafi nikt. Teraz masz mnie gdzies, zastanawiam sie czy w ogole o mnie myslisz, nie wiem, czasem chcialabym do ciebie pobiec ale wiem ze nie moge. Boze ja tak nie chce zeby mi cie zabraklo, marzy mi sie zebys teraz po prostu mnie przytulil, chcialabym uslyszec jak bije ci serce. Ogladalam dzis film, tak strasznie chcialam zebys ogladal ze mna, jak zawsze. Albo zebys choc kolo mnie spal. Caly czas mam jakies marzenia. Obecnie moim najwiekszym jest zebys napisal mi ze strasznie ci mnie brakuje, ze nie mozesz wytrzymac, ze kochasz mnie najmocniej i nie wyobrazasz sobie beze mnie zycia. Ze nie chcesz juz tak nigdy. Nie chce zebys mnie olewal. Mam wrazenie, ze lepiej ci beze mnie