Rozkmina podczas nauki...
Wyobraź sobie, że na twym czole wyrasta poteżny wykwint. Zamiast go osuszyć w celu jego rychłego usunięcia Ty polerujesz go codzień smalcem lub masłem. Karmisz go. Twój wykwint rośnie. Staje się potężny. Obok niego wyrastają inne, mniejsze- jego sługi. Wykwint rośnie w siłę. Staje się tak potężny, że nie widzisz już na jedno oko gdyż wessał je w swoje czeluści. Skóra na nim jest tak napięta, że zeby go utrzymaćw ryzach nagina prawa fizyki. W pewnym momencie Twój wykwint eksploduje obryzgując swoimi wnętrznościami ks.W. z którym właśnie rozmawiasz. Okazuje się, że wewnątrz nagromadziły się rózne związki, które stworzyły w efekcie kwas fluorowodorowy. Klecha pada oślepiony na ziemie. Woła pomocy przeraźliwie tarzając się po ziemi panicznie próbując zmyć pryszcz ze swojej twarzy. To na nic- cwaniak umiera w męczarniach zanim przyjeżdza pomoc...