Kiedys, jakos niecaly rok temu robione. Fajnie ma taki lotnik, nie?
Frunie sobie w powietrzu patrząc na wszystko z góry, z pewnego dystansu, jaki go dzieli od ziemi do stóp.
Tylko na początku najtrudniejsze jest chyba wybicie się, start.. Potem już jest prościej, jedynie może się martwić o zapas paliwa, które daje mu nadzieje, na dalsze szybowanie.. Ma świadomość tego, że może (znów) spaść, mimo to, ryzykuje. Bo kocha ryzyko. Jednak jak spadnie narobi sobie sporo siniaków, które słabo się potem goją i przypominają o sobie jakiś czas - to najłagodniejsza z wersji. Ale może się również wydarzyć poważniejszy wypadek, że połamie sobie noge, ręke, kręgosłup itp. Wtedy jest już ciężko. To uniemożliwia mu powrót do góry przez pewien czas, bądź na całe życie...
Nie biore pod uwage śmierci. To 'najczarniejszy' scenariusz ze wszystkich możliwych, czego jemu, jak i Tobie, i Tobie, nie życzę.
Dziękuję.
P.S
"kur.wa poje.bało cie na punkcie zmierzchu ?'' - jak to ktoś napisał mi. Odpowiadam: tak, ale co w związku z tym? Gdzie dalsza część tej błyskotliwej, owocnej, a zarazem nie mającej jakiegokolwiek sensu, wypowiedzi? Z tego co widać, jesteś na takim poziomie, jak Twój ,wyżej wymieniony, zasób słów. Przykro wiedzieć, że takie osoby wciąż istnieją.