Agatka wierzy, że nie ma rzeczy niemożliwych, że marzenia się spełniają a po burzy zawsze wychodzi słońce.
Agatka spędziła 3 godziny w Londynie podczas których uwierzyła również w Sekret.
Agatka zwiedzała sobie spokojnie stolicę i dotarła pod London West End Theatre.
I wmurowało ją w ziemię.
Zobaczyła JEGO. Mężczyznę swoich marzeń i snów. Posiadacza zielonego prochowca, tysiąca zmarszczek, przerzedzonych włosów i głosu z głębin piekielnych.
Stała i się gapiła.
W tym momencie przypominała rybę wyjętą z wody. Jej usta otwierały się i zamykały.
I wtedy spojrzał w jej stronę.
A ona spaliła buraka.
Amen.
I na tym można by zakończyć i uznać że najbardziej nierealne marzenie zostało spełnione. Ale nie. Bo on się uśmiechnął.
Agatka została obdarowana tym jedynym w swoim rodzaju, niepowtarzalnym uniesieniem kącika ust.
I o ile to możliwe jej twarz zapłonęła czerwieńszą odmianą czerwieni.
Zebrała się w sobie nakazując swojemu ja przestać zachowywać się jak idiotka.
Podeszła bliżej, odwzajemniła uśmiech i się przywitała.
Gdy odpowiedział nogi jej zmiękły i była w stanie paść na kolana i dziękować mu za sam fakt istnienia.
Powiedziała mu że ceni jego kunszt aktorski. Spojrzał na nią i z krzywym uśmiechem zapytał czy chodzi jej o Snapea, jak wielu innym w jej wieku.
Gdy odpowiedziała, że raczej o Jemmiego, Mesmera, Alexa a już w szczególności Metatrona i Phila zmieszał się lekko i stwierdził że jest mile zaskoczony. Szczególnie Mesmerem.
A ona... tak! spaliła buraka!
Zapytał skąd jest, odpowiedziała, że z Polski. Zastanowił się i stwierdził, że lubi Polaków.
Uśmiechnęła się i stwierdziła, że nigdy nie wierzyła, że go spotka.
On nachylił się i swoim najbardziej mrocznym głosem powiedział, że wiele naszych pragnień spełnia się gdy przestajemy o nich myśleć.
Potem wyprostował się i lekko zmieszany zapytał czy chce zrobić sobie z nim zdjęcie... jak milion innych fanek.
Odpowiedziała, że nie. Że wspomnienie tego spotkania będzie najlepszą pamiątką.
A jego... zatkało.
Potrząsnął głową i spojrzał na nią uważnie. Myślała, że roztopi się pod tym spojrzeniem.
Podszedł bliżej i na sekundę zamknął ją w uścisku, po czym odsunął się, uśmiechnął pełnym uśmiechem i powiedział, że miło było mu ją spotkać.
Przeprosił, że musi iść, pożegnał się i wszedł do teatru.
A Agatka stała jakby wrosła w ziemię.
Oto spełniło się marzenie, ba! więcej niż marzenie. Ona chciała go tylko zobaczyć. A gratis od Wszechświata dostała kilka uśmiechów, prawie 10 minut rozmowy, uścisk i ten głęboki głos raz po raz rozbrzmiewający w jej głowie.
Ocknęła się gdy uświadomiła sobie coś jeszcze.
Mechanizm obronny nie zadziałał. I to wytrąciło ją z równowagi. Oparła się o mur i zamknęła oczy. Czyżby to niesamowite spotkanie sprawiło, że zaczęła zdrowieć?